Miko Marczyk: Rajdy to nie boks

Miko Marczyk: Rajdy to nie boks

2 grudnia 2019 0 By Rajd Barbórka

Miko Marczyk zdobył w sezonie 2019 tytuł mistrza Polski w klasyfikacji generalnej. Został tym samym najmłodszym kierowcą, który sięgnął po to trofeum. W ubiegłym roku prowadził po pierwszych dwóch odcinkach Barbórki, a przez cały rajd utrzymywał się kilka sekund za plecami Kajetana Kajetanowicza. Dzięki doskonałej jeździe i spektakularnych wygranych w rundach RSMP, Marczyk zyskał sobie szerokie grono wiernych fanów. Kierowca z Łodzi uznawany jest za jednego z głównych faworytów tegorocznego Rajdu Barbórka.

SEZON 2019

Sezon w którym zdobyłeś tytuł mistrzowski za Tobą.  Czy to był łatwy sezon, czy wbrew liczbom i statystykom, wygrana w klasyfikacji RSMP przyszła w pocie czoła?

Tytuł zdobyliśmy na rundę przed końcem sezonu, do tego momentu wygraliśmy prawie połowę odcinków specjalnych, można by więc stwierdzić, że poszło względnie łatwo. Jednak fakty są takie, czego niejednokrotnie nie widać w punktacji czy w czasach, że ta walka była bardzo zacięta. Tomek Kasperczyk i Damian Syty byli trudnymi rywalami i przez większą część sezonu trzymali się blisko nas w klasyfikacji generalnej. Co prawda, to my cały czas byliśmy na pierwszym miejscu, ale dzieliło nas tylko kilka punktów. Momentem przełomowym był Rajd Rzeszowski, gdzie zajęliśmy drugie miejsce i po awarii samochodu Tomka rzeczywiście dosyć mocno odjechaliśmy. Rajd Śląska już tylko przypieczętował tytuł mistrzowski. Więc z jednej strony, patrząc powierzchownie, można powiedzieć, że poszło łatwo, ale dla mnie, jako sportowca, było to ciężkie wyzwanie, dość duża presja, szybka jazda i zacięta rywalizacja.

Rok temu ścigałeś się bez takiej presji, ale w sezonie 2019 oczy rajdowych fanów były zwrócone właśnie na Ciebie. Jak zmienił się Miko Marczyk przez ostatnich 12 miesięcy?

Na pewno prędkość, jaką udawało nam się utrzymywać na odcinkach specjalnych w sezonie 2019 była stabilniejsza i pewniejsza. Nie wymagała podejmowania aż tak dużego ryzyka. Jako osoba odpowiedzialna za cały zespół Skoda Polska Motorsport miałem większą wiedzę, więc sezon 2019 na pewno był zdecydowanie lepiej zorganizowany. Mieliśmy większą pewność we wszystkim co robiliśmy. Było w tym mniej takiego młodzieńczego potencjału, szaleństwa i szczęśliwych trafów. To może się udać w pojedynczych przypadkach czy rajdach, ale na przestrzeni całego sezonu raczej nie. Bazując tylko na tym, trudno liczyć na osiągnięcie pełnego sukcesu.

W 2019 roku czułem, że pewnie realizujemy strategię i mamy ogromny wpływ na to, jakie wyniki osiągamy na poszczególnych rajdach. Wiedzieliśmy, że momentami jedziemy taktycznie, analizujemy sytuację i dostosowujemy się do niej, aby osiągnąć ostateczny cel, którym było mistrzostwo Polski. Myślę, że jestem zdecydowanie bardziej dojrzały. Może nie przekłada się to bezpośrednio na prędkości czy czasy, ale ma ogromny wpływ na pewność i bezpieczeństwo jazdy, czyli rzecz w rajdach kluczową.

BARBÓRKA 2019

Barbórka to specyficzny rajd. Bardzo krótki i techniczny. Dla jednych zabawa, dla innych prawdziwa, rajdowa rywalizacja. Czym jest Barbórka dla Ciebie?

Barbórka jest dla mnie ważnym rajdem od samego początku mojej przygody z tym sportem. To właśnie Barbórka przyciągnęła mnie do tego, żeby zostać kierowcą rajdowym. To rajd rozgrywany najbliżej Łodzi –  mojego rodzinnego miasta. Ja wywodzę się z prób superoesowych, rallysprintowych, które, jeśli chodzi o charakterystykę, są bardzo podobne do tego, co mamy na Barbórce. Oczywiście zależy mi na tym, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Zawsze powtarzam, że dobry kierowca rajdowy to taki, który poradzi sobie nie tylko na szybkich odcinkach specjalnych przemykając na centymetry od drzew 190 km/h, ale także potrafi technicznie wykonywać takie manewry jak nawroty czy beczki. Dodatkowo Barbórka to spotkanie z kibicami na sam koniec sezonu, które dla mnie i dla całego zespołu ma nieocenioną wartość. Na tym rajdzie możemy cieszyć się z rywalizacji i efektów naszych przygotowań, a jednocześnie dawać dużo radości i emocji kibicom.

BIJ MISTRZA?

Jesteś aktualnym mistrzem Polski, ale na Barbórce pojawi się bardzo trudny rywal, z którym nie walczyłeś w RSMP. Wielu kierowców mówi otwarcie, że bardziej, niż o wygranej, myśli o tym, jak pokonać Kajetana Kajetanowicza … A jak do tego podchodzi Miko Marczyk?

Kajetan jest dla mnie wielkim autorytetem pod wieloma względami. Moja determinacja i świadomość, że można zostać profesjonalnym kierowcą rajdowym, jest w dużym stopniu jego zasługą. To on pokazał, że dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć wiele sukcesów. Ja do każdego rajdu, także do Barbórki, podchodzę bardziej jak do walki z samym sobą. Jedyne, na co mam wpływ to to, jak ja sam pokonam odcinki specjalne. Wiem, na co stać mnie i mój zespół, ale wiem też, że wynik jest wypadkową wielu elementów. Na mecie chciałbym być zadowolony z samego siebie, nie patrząc na wyniki innych rywali. Przecież w Barbórce nie rywalizujemy tylko z Kajetanem i Maćkiem. Jeśli skupisz się na walce z jednym rywalem, możesz nie zauważyć, kiedy inni cię przegonią. Dlatego staram się nie skupiać na konkurencji jako takiej, a w zamian przygotować się możliwie najlepiej ze swojej strony.

Oczywiście marzyłoby mi się zwrócić na siebie uwagę Kajetana, sprawić, żeby musiał przyglądać się temu, jak my jedziemy. Ale nie mam konkretnego nastawienia i celu. Rajdy to sport inny niż np. boks, w którym skupiasz się wyłącznie na jednym rywalu, którego chcesz trafić, żeby rozstrzygnąć walkę na swoją korzyść. Taka strategia nigdy do niczego mnie nie doprowadziła.